czwartek, 16 lutego 2012

Grecja znowu straszy

Co prawda Grecy przyjęli kolejny plan oszczędnościowy zakładający oszczędności na poziomie 325 milionów euro w budżecie na 2012 rok. Był to warunek konieczny do uzyskania pomocy z UE. Niestety, już na wstępie jedna z partii koalicyjnych stwierdziła, że nie będzie podpisywać tego planu a przedstawicieli Trojki uznała za persony non grata. Dało to sygnał Unii, że przyznanie już obecnie drugiego pakietu pomocowego może rodzić pewne komplikacje. Już teraz w Grecji pojawiają się głosy, że po kwietniowych wyborach trzeba będzie renegocjować warunki przyznania pomocy. Kombinują jak mogą, żeby tylko nie zaciskać pasa i dostawać kasę. Kpina na maksa. A prezydent Grecji twierdzi, że min. finansów Niemiec obraża jego kraj powątpiewając w szczerość obecnych deklaracji. Chyba zapomniał, że to jego kraj przez wiele lat fałszował rzeczywiste zadłużenie kraju i robił tak do samego końca, kiedy już się nie dało tego robić wyciąga ręce po pieniądze.

Rozumiem, że ciężko jest zaakceptować obniżkę płacy minimalnej o 22%. Ale trzeba zaznaczyć, że do tej pory jest ona ponad dwa razy wyższa niż w Polsce. Rozumiem, że emerytury o 15% niższe też bolą, ale ile można żyć za pieniądze z Unii Europejskiej? Rozumiem, że redukcja zatrudnienia w sektorze publicznym może boleć, ale jak słyszę o stanowiskach specjalistów od osuszania jeziora, który pobiera pensję mimo, że jezioro już dawno jest osuszone to o czym my tu mówimy?

W wakacje dwa lata temu byłem na Krecie. Z zadziwieniem patrzyłem na te druty wystające z dachów prawie każdego domu. Teraz już wiem w jakim celu pomysłowi Grecy tak robią. Okazuje się, że nie płaci się podatku od nieruchomości w przypadku, gdy budowa domu nie jest zakończona. O tym właśnie mają zaświadczać te zbrojenia na dachach :)

W ramach pierwszego pakietu pomocy, z 2010 roku, pensje w sektorze publicznym w Grecji obniżono o 25 procent, a emerytury - o 10 procent. Mimo to, Grecja wciąż potrzebuje pomocy i nie ma złudzeń - obecnie negocjowana pomoc nie zamknie tematu. Starczy to na jakiś czas a później zacznie się znowu cała komedia. Ale jest szansa, że będzie to ostatnia pomoc, przed kolejną być może banki będą już w stanie przełknąć bankructwo Grecji i kraj ten pożegna się z euro. Mam nadzieję, że za mojego żywota do niego nie wróci, bo wystaczająco napsuła wszystkim krwi.

Być może kwestia akceptacji obecnej pomocy w wysokości 130 miliardów euro przeciągnie się do okresu po wyborach. Byłaby to szansa na przyciśnięcie Greków do wdrożenia tych reform. Wpływa to jednak negatywnie na giełdy, bo pakiet miał być zaakceptowany już wczoraj. 20 marca Grecja musi wykupić obligacje o wartości 14,5 mld euro. W takiej wysokości miałaby dostać kredyt warunkowy a resztę dopiero po wyborach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz